Proza Remarque to nie tylko pacyfistyczny krzyk w stronę upadłego XX wieku. To niesamowita umiejętność prowadzenia narracji, wywoływania skrajnych emocji, niesamowite portrety psychologiczne bohaterów - którzy dalecy są od bycia podziwianymi postaciami tamtych czasów. To ludzie momentami zepchnięci do najniższych instynktów, jednostki ułomne, chcący tylko przetrwania (vide postać uciekiniera), a nie życia samego w sobie, polegające tylko na samych sobie, ale jednocześnie szukający ucieczki w ramiona ukochanej osoby, która choćby na moment może dać oparcie. Czy jednak może dziwić to w czasach, w których nikt z życiem się nie liczył? Ostatnimi czasy w moich rękach często są powieści z pogranicza sci-fi oraz dystopii. Jednak nie wizja świata bez książek jest przerażająca. To koszmar pierwszej połowy XX wieku jest najlepszym, a jednocześnie najgorszym świadectwem upadku ludzkości. W Remarque może nieco drażnić monotematyczność - jak jednak uwolnić się od niej, gdy doświadczyło się dwóch wojen, gdy na własne oczy widziało się umierających przyjaciół i bezsens śmierci? Jak w tym momencie można stworzyć tak wspaniałą, tak poruszającą i porywającą historię miłosną, jaką była miłość Heleny i Schwarza? Remarque to wielki pisarz był. (Chaos recenzji spowodowany jest zbyt krótkim czasem między skończeniem lektury, a rozpoczęciem wklepywania literek na klawiaturze.)